Zachęcamy do przeczytania artykułu, który przybliży Państwu potrzebę funkcjonowania Oddziału Ginekologiczno-Polożniczego na przestrzeni ostatnich lat .
Rozmowa z dr Włodzimierzem Witoldem Nowakowskim – latach 1976-2000 Ordynatorem Oddziału Położniczo-Ginekologicznego obecnego Szpitala Powiatowego im. E. Biernackiego w Opocznie
– Zacznijmy od samego początku kariery Pana Doktora
– Pracowałem od 1961 r. z tym, że Szpital Położniczo-Ginekologiczny był wtedy w Drzewicy. W 1959 r. prof. Pertyński, który był konsultantem wojewódzkim przyjechał do Opoczna i poszedł do starego szpitala, w którym był Oddział Ginekologiczno-Chirurgiczny prowadzony przez dra Kazimierza Ekielskiego. Pamiętam jak mi opowiadał po tej wizycie, że on się na to nie zgadza, aby kobiety ze sprawami ginekologicznymi leżały z innymi chirurgicznymi przypadkami. O sprawie powiadomił ówczesnego lekarza powiatowego – dra Jędrasa. W tym samym czasie w Drzewicy powstał budynek, w którym miała znaleźć się porodówka i Izba Chorych dla pracowników Gerlacha. Budynek ten przeznaczono na Oddział Położniczo-Ginekologiczny Szpitala Powiatowego. Kobiety ze sprawami ginekologicznymi i porodami zaczęto więc kierować do Drzewicy. Kadrę na początku stanowili dr Nita i dr Oziemkowski z Radomia.
– Takie były początki opoczyńskiej porodówki?
– Tak, takie były początki. Później doszedł jeszcze za namową dra Jędrasa – wspomnianego już lekarza powiatowego – dr Stanisław Nowak, który prowadził ten Oddział do roku 1963 r. a od 1963 r. do 1976 r. ordynatorem był z kolei dr Bogdan Kujawa. Pracował z nami jeszcze dr Zdzisław Pszczoła, a znieczulenia robił felczer Edmund Bombicz. Ja podjąłem pracę w tym Oddziale w Drzewicy w maju 1961 r.
– A czy Pan Doktor pamięta otwarcie nowego szpitala w Opocznie?
– Pamiętam, bo przecież przenosiliśmy się za czasów mojej praktyki. Tylko, że nasz Oddział został przeniesiony z Drzewicy do Opoczna już w 1964 r. (nowy szpital zaczął funkcjonować w 1966 r. – przypis red.)
– Czy warunki pracy były lepsze w Opocznie jak w Drzewicy?
– Warunki pracy i sprzęt mieliśmy podobny. Atutem było jednak to, że np. Ordynator nie musiał jeździć z Opoczna do Drzewicy. To były zupełnie inne czasy, jeśli chodzi o przemieszczanie się i kontaktowanie. Nie było telefonów komórkowych.
– Jak na przestrzeni lat zmieniała się opieka nad ciężarnymi kobietami?
– Na początku mojej pracy jak się przyjmowało ciężarną to tylko mierzyło się jej ciśnienie i za pomocą stetoskopu, który się przykładało do brzucha słuchało się tętna dziecka. Więcej też było zabiegów manualnych jak operacyjnych. Wtedy praktycznie wszystkie porody miednicowe odbieraliśmy ręcznie. Jak zdawałem specjalizację pierwszego stopnia to prowadziłem dzienniczek i pamiętam, że w 64 przypadkach w roku zakładałem pacjentkom kleszcze. Dziś już się tego praktycznie nie stosuje. Po drugie, dziś jest próżnociąg, który został wprowadzony pod koniec lat sześćdziesiątych. Jak zaczynaliśmy pracę to nie mieliśmy nawet anestezjologów. Były takie przypadki, że cięcie cesarskie robiło się z położną. Zaczynałem w zespole trzyosobowym, a skończyłem w ośmioosobowym. Bardzo wiele się więc od tamtych czasów zmieniło. W czasie mojej ordynatury w latach 1976-2000 pracowali i specjalizowali się lekarze: Henryk Dybalski, Władysław Czyżewski, Maciej Skoczylas, Dariusz Obin, Marek Tichek, Jerzy Nowakowski, Ewa Juszczyk, Agata Kaczorowska, Mateusz Ciecierski.
– Przez wiele lat swojej pracy zawodowej odebrał Pan Doktor zapewne mnóstwo porodów. Czy zdarzyło się tak, że ma Pan „na koncie” porody pokoleniowe? To znaczy odbierał Pan poród, a dwie dekady później na świat przyjmował Pan kolejne pokolenie?
– Oczywiście, że tak. Wiele kobiet, które rodziły na początku mojej drogi zawodowej są już dziś babciami, a nawet prababciami. Co jest dla mnie szczególnie ważne i miłe to fakt, że kobiety, które u mnie rodziły nadal mnie pamiętają i pozdrawiają.
– Bardzo często zarzuca się lekarzom, że traktują pacjentów instrumentalnie i ich nie kojarzą. Czy Pan Doktor pamięta swoje pacjentki?
– Odebrałem w czasie swojej praktyki około 60 000 porodów. Mimo tej liczby pamiętam kobiety, który u mnie rodziły. Nawet moja synowa się przy mnie rodziła i przy mnie rodziły się moje wnuki. Chcę jednak powiedzieć, że w moich czasach porodów było dużo więcej. Jak zaczynałem pracować to porodów było około 2000 w skali roku. Z tym, że jeszcze była porodówka w Żarnowie i Białaczowie, i jeszcze w Opocznie były dwie położne, które w domu odbierały porody.
– A co Panu Doktorowi sprawiało największą satysfakcję?
– Był taki przypadek, że przyjechała pacjentka do porodu i po zbadaniu stwierdziliśmy, że jest położenie poprzeczne. Rozwiązanie następowało w takich przypadkach poprzez cięcie cesarskie. Zadzwoniłem jednak do Ordynatora i powiadomiłem go o tym przypadku. Udzielił mi następujących wskazówek, cyt. zaczekaj do pełnego rozwarcia. Jakby wody odeszły to mnie zawiadom, a jak nie odejdą to przy pełnym rozwarciu przebij pęcherz, zrób obrót i odbierz poród. Tak też zrobiłem. Urodził się chłopczyk i miałem wtedy wielką satysfakcję.
Za swoją pracę zawodową dostałem kilka odznaczeń, w tym Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Ostatnio dostałem nawet z Okręgowej Izby Lekarskiej wyróżnienie Zasłużony Nauczyciel Lekarzy, bo ośmiu lekarzy zrobiło u mnie specjalizację.
– Wykonywał Pan Doktor swój zawód przez kilkadziesiąt lat. Czy przez te wszystkie lata zmieniła się mentalność kobiet, które oczekują na potomstwo?
– Jak rozpoczynałem swoją pracę to trafiały do mnie kobiety, które nie miały żadnych badań dodatkowych. Nie wiedziały nawet jaką mają grupę krwi. Jak miałem krwotok to musiałem szybko oznaczyć grupę krwi, bo pacjentki to nie interesowało. Dopiero z czasem to się zaczęło zmienić. Dziś prawie każda pacjenta jest co miesiąc u lekarza. Mają większą świadomość. Za moich czasów jak się pytałem pacjentki dlaczego nie ma badań to odpowiadała, że nic ją nie bolało, więc nie chodziła do lekarza.
– Ma Pan Doktor olbrzymie doświadczenia zawodowe. Co by Pan Doktor chciał powiedzieć przyszłym mamom?
– Jak kobieta zajdzie w ciążę to niech poszuka sobie lekarza, który będzie ją prowadził do samego porodu. Musi też mieć do niego zaufanie. Przez całą karierę zawodową starałem się stworzyć zespół w szpitalu, który będzie pomagał kobietom. Bardzo mi zależało też na tym, aby przekazać wiedzę kolejnym pokoleniom lekarzy, ale o tym więcej może powiedzieć mój syn.